Wegański smalczyk? Flaczki z boczniaków? Pasztet z soczewicy i żurawiny? Jestem uratowana! Spojrzałam na opakowanie płatków owsianych i dałam im wyraźnie do zrozumienia, że z nami koniec.
Najpierw musiałam poczynić zapasy: kasza pęczak, jaglana, jęczmienna, gryczana, soczewica czerwona, zielona, fasola, groch i kapusta kiszona. Czym staropolska chata bogata. Swoją drogą, takie ilości suchej karmy z pewnością utwierdziły ekspedientkę z mojego małego osiedlowego sklepiku, że idzie wojna.
Kupiłam tez gęstą zupę (a raczej puree) z dyni. Bo ładnie wyglądała.
Smakowała też wcale nieźle. W książce kucharskiej "Jarska kuchnia" wydanej przez Marię Czarnowską w ostatnich latach XIX wieku, a teraz dostępnej w bibliotece cyfrowej Polona, znalazłam bardzo prosty przepis na pożywne danie z udziałem dyni (lub przecieru z niej). Przepis brzmiał mniej więcej "ugotuj kaszę i dodaj do niej dynię". I tak też zrobiłam.
Z paśnika postnika |
W tej samej książce kucharskiej znalazłam też przepis na kiszoną kapustę z suszonymi śliwkami. Brzmiał on, jak możecie się domyślać, tak: ugotuj kiszoną kapustę i dodaj śliwki. Tak też zrobiłam i wyszło całkiem niezłe, takie trochę bigosowate.
Poszperałam jeszcze trochę w internecie i na jednym z blogów, który nota bene został ogłoszony kulinarnym blogiem roku (www.jadlonomia.com), znalazłam świetny przepis na wegański bigos, do którego należy dodać nieco soczewicy, żeby był bardziej sycący.
Ten bigos to zdecydowanie najlepsza rzecz jaką miałam w swoim paśniku od pamiętnej Środy Popielcowej.
***
Zachęcam do wrzucania Waszych postnych potraw na Instagram, wystarczy w opisie umieścić #postnik, a zdjęcie pojawi się w banerze na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz