piątek, 21 marca 2014

Dzień siedemnasty. Ten z zielonymi pączkami.

Poszukiwałam dziś przepisów kulinarnych w rękopisie z końca XVIII wieku, który głównie zawierał domowe lekarstwa służące dla poratowania ludzkiego zdrowia. Zagłębianie się w lekturę tego tekstu było jak odkrywanie nowych, coraz to bardziej dziwacznych i abstrakcyjnych detali w Ogrodzie rozkoszy ziemskich, Hieronima Boscha.

Pozwólcie, że wprowadzę was w ten klimat:

Hmmm?


To niepokojące, w jakich miejscach te jaskółki mogą się zalęgnąć...


 Czy tutaj u dołu ktoś nadział na włócznię kawałek... pierniczka serduszko? Przypadek?!

Taki właśnie niepokój towarzyszył mi, kiedy czytałam, że aby wyleczyć dziecko z biegunek wystarczy wysmarować jego podeszwy gęsim smalcem (?!) czy sposób na ustąpienie czkawki u małych dzieci - należy posmarować brzuszek olejem koperkowym. Trafiłam też na ciekawy przepis na lekarstwo Na ból głowy w tyle, w którym się zda, jakby się co przelewało. Na taki konkretny ból należy zrobić gorzałkę z bursztynu i długiego pieprzu, którą trzeba... przyłożyć na tył głowy.

Jednak zdecydowanie najlepsza porada dotyczy zbicia gorączki i jest skierowana do ubogich ludzi. Zresztą, sami przeczytajcie co należy robić: 

Racze oczy gdy ich chcemy zażywać, potrzeba aby były wyjmowane z żywych raków.

Po tym, to chyba z gorączki popada się od razu w omdlenie! Biednemu to zawsze wiatr w ... OCZY!


***
Dziś w paśniku gryczane placuszki z majonezem z makreli. Kasza gryczana z lokalnych upraw od państwa Babalskich to mistrzostwo świata.Delikatna jak puch. Można ją kupić szalenie drogo w delikatesach albo szalenie tanio od producenta - na jarmarkach lokalnej żywności ekologicznej, organizowanych co miesiąc przed Muzeum Etnograficznym w Toruniu. Najbliższy jarmark już 5. kwietnia! Ugotowaną kaszę wystarczy przyprawić i zmiksować na gładką masę z niewielką ilością oleju, a następnie usmażyć na patelni.

W dawnych książkach kucharskich można znaleźć całą masę przepisów na różnego rodzaju majonezy - z białego mięsa ryb czy drobiu. Chyba najbardziej poetycko brzmiącym, jest ten z toruńskiej książki kucharskiej z XIX wieku:


Majones francuski bity z różnych szczątków zwierzyny, sarny, zająca, jelenia.
 
Dawne receptury mówiły, że aby przygotować majonez z ryb należy ugotować je, dodać jajka, śmietanę lub masło i przetrzeć na krem.Wybór padł na wędzoną makrelę, którą po prostu zmiksowałam (bez jajek i śmietany oczywiście). Największą trudnością było uważne oddzielenie ości. Jednak to, że teraz do was piszę, a nie leżę na pogotowiu z ością w gardle jest najlepszym dowodem, że się udało.


Z paśnika postnika

A tu zagadka:



Czy zielone pączki łamią post?

1 komentarz:

  1. dziękujemy za przedni humor na osłodę postnych mąk - HW

    OdpowiedzUsuń