piątek, 14 marca 2014

Dzień dziesiąty. Ten bez jelenia.

Dziś w Toruniu wydarzenie historyczno-kulinarne "Kuchnia kopernikańska" w ramach Toruńskiego Festiwalu Smaków. Wraz z Dorotą Lewandowską będę opowiadać o związkach między astronomią i gastronomią, o dietetyce humoralnej i recepturach Mikołaja Kopernika.

Nasze przygotowania do Festiwalu też miały historyczną oprawę. Mając gościa w moich postniczych włościach chciałam przygotować coś specjalnego. Kilka dni wcześniej kupiłam mąkę razową z samopszy (dawnej odmiany pszenicy), o której wspominał Stefan Falimirz w zielniku wydanym w 1534 roku w Krakowie, zdobyłam też kilka sztuk pasternaku, dobry miód i byłam gotowa do wykonania tego oto przepisu:

Weźmij korzenia pasternakowego ukopanego a warz dobrze, a potym, uwarzywszy, skraj
drobno a wyciśnij z wody, a potym nakładź tego korzenia w miód odszymowany, warz, ażeby 

miód wywrzał, ale masz często ruszać, aby ku rynce nie przywrzało, a potym na ostatku przyłoż
szyszek, które zową pinee, w aptece najdziesz, potym przyłóż cynamonu, imbiru, gałganu,
muszkatowego kwiatu i orzechu muszkatowego, tego pożywaj po ranu dla posilenia żołądka i dla dobrej krwie pomnożenia i też dla pomnożenia mężczyńskiego nasienia.
 

Stefan Falimirz, O ziołach i o moczy jich, Kraków 1534

Z tego przepisu korzystał też całkiem niedawno Karol Okrasa. Łamiąc historyczne przepisy w Toruniu, podał pasternak w towarzystwie polędwicy z jelenia i sosu piernikowego. Filmik do obejrzenia tutaj.

Jak na szanującego się postnika przystało, musiałam wzgardzić jeleniną i poszukać bardziej skromnego akompaniamentu do puree z pasternaku.Dorota zaproponowała, że przygotuje podpłomyki z samopszy i na nich rozsmarujemy uzyskaną masę. Przez chwilę poczułam się jakby wehikuł czasu zabrał mnie prawie 500 lat wstecz, ale w momencie kiedy włączyłam termoobieg w piekarniku, cały urok minął.

Pasternak sam w sobie był bardzo słodki, a po dodaniu miodu, to już w ogóle. Dosypałyśmy do niego trochę cynamonu i gałki muszkatołowej, starłyśmy świeżego imbiru i dalej był za słodki. Pieprz, sól - nic nie pomagało.

Wymyśliłyśmy, że wrzucimy na tego podpłomyka z pasternakiem nieco usmażonej cebuli, dosypiemy pestek dyni i jakoś to będzie.

I było jako tako. Albo mi zwyczajnie coś nie wyszło albo moje postmodernistyczne podniebienie nie znajduje ukojenia w takich słodko-ostrych połączeniach smaków. No i brak jeleniny też mógł przesądzić sprawę.

Jutro szef kuchni Hotelu Bulwar w Toruniu, podczas konkursu kucharzy Kuchni Kopernikańskiej, będzie się mierzył z tym przepisem. Krążą już wieści, że na puree z pasternaku zostanie podana pierś z gęsi, a całość polana sosem piernikowym... O niebiosa! Ciężki jest los postnika.

***
A dziś w paśniku kawa z mlekiem ryżowym, które było obrzydliwe. Chciałam oszukać system i po dziesięciu dniach mordęgi wypić sobie kawę z mlekiem i mnie pokarało kwaśnym smakiem.

Z pamiętnika postnika


***
Harmonogram Kuchni Kopernikańskiej znajdziecie tutaj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz